Wnuczka chciała tylko pieniędzy z dziadkowego spadku. Ale warunki, które postawił, sprawiły, że musiała zmienić całe swoje życie…
Dziadek był dla swojej wnuczki zawsze wzorem cierpliwości i życzliwości. Dlatego, kiedy usłyszała, że zapisał jej cały spadek, była pewna, że to tylko formalność. Nie spodziewała się jednak, że ten „majątek” okaże się jej największym wyzwaniem…
Kiedy wreszcie otwarto testament, cała rodzina zamarła. Dziadek postawił warunki, które wywróciły życie wnuczki do góry nogami. Spodziewała się szybkiego zysku, ale zamiast tego czekała ją decyzja, która mogła zmienić jej przyszłość na zawsze…
Dziadek Antoniego był jedną z tych osób, które nikt w rodzinie nie potrafił rozgryźć. Na co dzień pogodny, z lekko ironicznym uśmiechem, ale kiedy chodziło o sprawy majątku, stawał się poważny i tajemniczy. Wszyscy wiedzieli, że dysponuje pokaźnym majątkiem, na który składały się ziemia, dom i niemałe oszczędności. Jego wnuczka, Kamila, od lat czekała na moment, kiedy przyjdzie jej odebrać swoją część. W końcu była jego ulubienicą, a dziadek nigdy jej niczego nie odmawiał.
Testament, który podzielił rodzinę
Po pogrzebie Antoniego wszyscy zebrali się na odczyt testamentu. Kamila, ubrana w drogą sukienkę, siedziała z wyraźnym zniecierpliwieniem. Kiedy adwokat zaczął czytać treść dokumentu, w pokoju zapanowała cisza. Ziemię zapisał lokalnemu stowarzyszeniu na cele dobroczynne, a oszczędności – zgodnie z oczekiwaniami – miały trafić do Kamili. Jednak był jeden haczyk: dziadek postawił warunek.
„Moja wnuczka otrzyma środki dopiero wtedy, gdy przez rok będzie prowadzić gospodarstwo i pokaże, że potrafi zadbać o ziemię, którą tak często lekceważyła” – brzmiała ostatnia wola Antoniego. Kamila omal nie spadła z krzesła. Ona? Pracować na wsi?
– To jakiś absurd! – wybuchła. – Przecież nie po to studiowałam w mieście, żeby teraz kopać ziemniaki!
Rodzina, która od dawna patrzyła na nią z niechęcią, cicho zaczęła komentować, że to słuszna decyzja. Kamila jednak nie zamierzała się poddać.
Pierwsze dni w nowym życiu
Mimo oburzenia Kamila nie miała wyboru. Bez spadku jej wygodny, miejski styl życia ległby w gruzach. Spakowała się więc i wyjechała na wieś. Gospodarstwo dziadka, choć zadbane, było dla niej koszmarem. Przez pierwsze dni płakała z frustracji. Musiała wstawać o świcie, zajmować się zwierzętami, podlewać ogród, a wieczorami ledwo trzymała się na nogach.
Z czasem jednak coś zaczęło się zmieniać. Starsi sąsiedzi, widząc jej zmagania, przychodzili z pomocą. Pokazali jej, jak efektywnie zarządzać gospodarstwem, a ich życzliwość stopniowo kruszyła jej mur obojętności. Kamila, po raz pierwszy w życiu, zaczęła doceniać proste, codzienne rzeczy.
Prawdziwy cel dziadka
Po roku Kamila wróciła na odczyt końcowego dokumentu. Tym razem miała ze sobą stos zdjęć i rachunków, które dokumentowały jej pracę na gospodarstwie. Zmieniła się – nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Zamiast dumnej dziewczyny w markowych ubraniach, rodzina zobaczyła kogoś, kto emanował pewnością siebie i spokojem.
Adwokat ogłosił, że Kamila spełniła warunki, ale w dokumencie znalazła się jeszcze jedna, niespodziewana linijka. „Jeśli wnuczka nauczy się szanować pracę i życie na wsi, doceni jej wartość, to odkryje, że prawdziwym bogactwem nie są pieniądze, a ludzie, którzy ją otaczają.”
Kamila poczuła, że to prawda. Chociaż dostała spadek, postanowiła zachować gospodarstwo i zarządzać nim samodzielnie. Wbrew wcześniejszym obawom odnalazła tam swoje miejsce.