Dzieci liczą na spadek, ale nie mają pojęcia, że wolę być zamożną emerytką w domu opieki niż biedną matką, która wszystko im oddała…
Od kiedy dzieci były małe, zawsze starałam się im pomagać. Byłam tą matką, która robiła wszystko, by miały jak najlepsze życie. Dawałam z siebie wszystko – poświęcałam czas, energię i pieniądze. Teraz, kiedy są już dorośli, oczekują, że w przyszłości odziedziczą mój majątek. W końcu wychowali się w moim domu, widzieli, jak ciężko pracuję, żeby go utrzymać, a także zgromadzić pewne oszczędności.
Każda rozmowa o przyszłości, w której pojawia się temat pieniędzy, jest pełna ich oczekiwań. Zawsze zakładają, że dom będzie należał do nich, że pewnego dnia podzielą między siebie wszystko, co zostawię. Ale nie zdają sobie sprawy, że ja mam zupełnie inne plany. Odkąd przeszłam na emeryturę, zaczęłam inaczej patrzeć na życie.
Moje plany na emeryturę
Nie jestem typem osoby, która odda swoje ciężko zarobione pieniądze i dom bez zastanowienia. Wiem, że wiele osób w moim wieku poświęca się dla dzieci, oddając im wszystko, co mają, byleby one miały lepsze życie. Ale ja nie zamierzam być biedną matką, która na starość zostanie bez grosza. Zamiast tego chcę zadbać o siebie i żyć w komforcie.
Postanowiłam zainwestować w swoją przyszłość. Rozważam sprzedaż domu i zamieszkanie w luksusowym domu opieki, gdzie będę mogła cieszyć się spokojem, a jednocześnie mieć dostęp do opieki i wszystkich wygód, których potrzebuję. Moje oszczędności, zamiast trafić w ręce dzieci, pomogą mi zapewnić sobie godną starość. Będę mogła podróżować, rozwijać swoje pasje i nie martwić się, że na coś zabraknie mi pieniędzy.
Dzieci myślą inaczej
Czasami słucham moich dzieci, kiedy rozmawiają o przyszłości. Słyszę, jak planują, co zrobią z domem, jakie zmiany wprowadzą. Mówią o spadku, jakby to była już pewna sprawa. Ale nie mają pojęcia, że ja nie zamierzam oddać im wszystkiego. Nie zrozumcie mnie źle – kocham moje dzieci, ale chcę, by zrozumiały, że nie mogą na mnie liczyć jako na bankomat.
Zasługuję na to, by w końcu myśleć o sobie. Przez lata pracowałam na to, co mam, a teraz przyszedł czas, by cieszyć się owocami tej pracy. Dzieci mają swoje życie, swoją przyszłość do zbudowania, a ja zamierzam zadbać o swoją emeryturę, nie oglądając się na to, co one planują.
Czas na zmiany
Wkrótce przyjdzie moment, kiedy będę musiała otwarcie powiedzieć dzieciom o swoich planach. Będą zaskoczone – może nawet rozczarowane. Ale muszą zrozumieć, że to moje życie i moja decyzja. Nie chcę, by pewnego dnia budzili się z myślą, że mają prawo do wszystkiego, co posiadam. Wolę, by wiedzieli, że matka dba o siebie i swoje potrzeby.
Nie zamierzam klepać biedy na starość, licząc na to, że moje dzieci będą się mną opiekować. Wiem, że one także będą miały swoje problemy i zobowiązania. Moje oszczędności, mój majątek – to wszystko pozwoli mi żyć w spokoju, a nie z martwieniem się, co przyniesie kolejny dzień.
Co myślicie?
Czy wybralibyście swoją wygodną emeryturę, czy oddalibyście wszystko dzieciom, jak to robi wiele osób? A może macie własne pomysły na starość? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!