Brat zaprosił mnie na ślub i wesele! Pewnie myśli że sypnę mu do koperty. Nie mam ochoty iść. Ten człowiek wyrządził nam wiele zła

Kiedy w skrzynce znalazłam zaproszenie na ślub mojego brata, serce zaczęło mi szybciej bić. Nie z radości, a ze złości. Czy on naprawdę myśli, że po tym wszystkim, co zrobił, pojawię się na jego wielkim dniu? Ostatni raz, gdy widziałam jego uśmiechniętą twarz, było to po kłótni, w której zranił całą naszą rodzinę. Od tamtej pory nasz kontakt był zerowy. A teraz co? Zaproszenie? Naprawdę liczy na moją obecność i… prezent?

Wspomnienia, które bolą

Przypominam sobie, jak brat postanowił odwrócić się od rodziny, kiedy najbardziej go potrzebowaliśmy. Byliśmy w trudnej sytuacji finansowej. Mama ledwo wiązała koniec z końcem, a on, zamiast pomóc, wyciągnął od niej ostatnie pieniądze, rzekomo na biznes. Biznes, który nigdy nie powstał. Zamiast tego, kupił nowy samochód i odciął się od nas, mówiąc, że nie ma już obowiązku nas wspierać. Mama długo płakała, a ja nie mogłam tego zapomnieć.

A teraz, jak gdyby nigdy nic, zaprasza mnie na wesele? Jeszcze czekam, aż w kopercie znajdę dopisane: „Nie zapomnij sypnąć groszem”. Tylko że ja nie mam ani ochoty, ani siły, by do tej farsy się dołożyć.

Zaskakująca decyzja

Przez kilka dni biłam się z myślami. Z jednej strony, to w końcu brat. Z drugiej, nie potrafiłam wybaczyć mu tego, co zrobił. Rozmawiałam z mamą, próbując zrozumieć, dlaczego ona zamierza iść. „To twoje życie, ale on jest twoim bratem. Może to szansa na nowy początek?” – powiedziała.

„Nowy początek?” – śmiałam się w duchu. Jak można zacząć coś nowego, gdy ktoś nie potrafi naprawić starego?

W końcu zdecydowałam się, że pójdę. Ale nie po to, by wspierać jego szczęście, a po to, by zrozumieć, jakie plany snuje. Co kryje się za tym zaproszeniem? Dlaczego, po tylu latach, nagle chce mnie przy sobie?

Wesele pełne napięcia

Kiedy weszłam do sali weselnej, poczułam się obco. Wszyscy patrzyli na mnie jak na intruza. Na czele stołu siedział brat z nową żoną, a obok niego nasi wspólni znajomi, którzy od dawna stali po jego stronie. Nikt nie podszedł, nikt nie powiedział „cześć”. Usiadłam w kącie, czując, że moje miejsce tutaj było bardziej z przymusu niż z chęci.

Na początku wszystko wydawało się normalne – para młoda, toasty, tańce. Aż do momentu, gdy podeszła do mnie ciotka. „Co ty tutaj robisz?” – zapytała. „Myślałam, że już dawno nie masz z nim kontaktu”. Odpowiedziałam, że przyszłam, bo brat mnie zaprosił.

„Ach, zaprosił cię? Ciekawe… Bo słyszałam, że tylko dlatego, że wasza mama wymusiła na nim to zaproszenie. On wcale cię tu nie chciał”. Te słowa zapiekły mnie bardziej, niż się spodziewałam. Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody.

Cała prawda wychodzi na jaw

Nie mogłam tego zostawić. Po chwili ciszy wstałam i podeszłam do stołu, gdzie siedział brat. „Więc to prawda?” – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy. „Zaprosiłeś mnie tylko dlatego, że mama ci kazała?”

Na chwilę zapadła cisza, a wszyscy obecni skierowali na nas wzrok. Brat spuścił głowę, a jego żona spojrzała na mnie z zakłopotaniem. „Tak, ale nie chodziło o pieniądze, jak myślisz” – wyszeptał. „Mama powiedziała, że jeżeli cię nie zaproszę, ona też nie przyjdzie. A ja nie mogłem sobie pozwolić na to, by mamy tutaj nie było. Nie chciałem cię ranić. Chciałem po prostu, żeby to się skończyło bez większych problemów.”

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. „Więc to tylko gra?” – rzuciłam. „Nie liczy się to, co czuję? Tylko to, żeby mama była zadowolona?”

Jego odpowiedź była cicha, ale wyraźna. „Tak”.

Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z sali, nie oglądając się za siebie.

Co myślicie o tej historii? Jak Wy byście postąpili na miejscu bohaterki? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!