Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się udać
Byliśmy jak z dwóch różnych światów – on, zamożny i pewny siebie, ja, z przeciętnej rodziny, ledwo wiążąca koniec z końcem. Nasze zaręczyny wywołały szok w jego rodzinie, ale dopiero spotkanie z jego matką miało ujawnić prawdziwy problem…
To, co usłyszałam podczas rodzinnej kolacji, sprawiło, że poczułam się jak intruz w ich doskonałym świecie. Jednak kiedy zniknął na kilka dni, odkryłam coś, co zmieniło moje życie na zawsze…
Miłość z dwóch różnych światów
Mateusz pojawił się w moim życiu jak prawdziwy książę z bajki. Przystojny, szarmancki, z wykształceniem na prestiżowej uczelni i rodziną, której nazwisko otwierało wszystkie drzwi. Ja? Pochodzę z małego miasteczka, gdzie sukcesem jest ukończenie szkoły zawodowej i praca w lokalnym sklepie. Poznaliśmy się przypadkiem – on był klientem, a ja sprzedawczynią. Gdy zaprosił mnie na kawę, myślałam, że to żart. Ale to nie był żart.
Zakochaliśmy się, choć od początku czułam się przy nim jak ktoś, kto nie pasuje do jego świata. Mateusz nie przejmował się różnicami, ale ja wiedziałam, że jego rodzina nie będzie tak wyrozumiała.
Pierwsze spotkanie z jego rodziną
Kiedy Mateusz oświadczył mi się, byłam najszczęśliwsza na świecie. Pierścionek był piękny, ale widok jego radości był dla mnie najcenniejszy. Radość jednak szybko przerodziła się w niepokój, gdy zaprosił mnie na kolację do swoich rodziców.
Już od progu czułam spojrzenia. Matka Mateusza, elegancka kobieta w perłach, przywitała mnie chłodno. Kolacja była spięta, a każde moje słowo wydawało się analizowane. W pewnym momencie usłyszałam jej zjadliwy komentarz skierowany do Mateusza:
– Naprawdę chcesz, żeby twoje dzieci wychowywała dziewczyna, która nawet nie wie, co to kryształowe kieliszki?
Zakręciło mi się w głowie, ale Mateusz szybko uciął rozmowę. Był wściekły.
Tajemnicze zniknięcie
Kilka dni później Mateusz nagle zniknął. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na wiadomości. Byłam przerażona. Po jego kłótni z matką obawiałam się najgorszego – że rodzina postanowiła nas rozdzielić.
Postanowiłam działać. Pojechałam do jego domu, gdzie dowiedziałam się, że wyjechał za granicę. Nikt nie chciał mi powiedzieć, dlaczego ani gdzie. Gdy wróciłam do siebie, w skrzynce na listy znalazłam kopertę.
W środku był list od Mateusza. Pisał, że musi coś załatwić, zanim podejmie decyzję, co dalej. List był chłodny, bez wyjaśnień. Moje serce pękło.
Niespodziewany zwrot akcji
Kilka dni później do mojego mieszkania zapukała matka Mateusza. Byłam w szoku. Weszła pewnym krokiem, jakby chciała mnie zdominować. Ale to, co powiedziała, kompletnie mnie zaskoczyło.
– Mateusz podjął decyzję. Nie będzie cię więcej krzywdził. Wyjechał, bo chciał cię chronić.
Byłam wściekła. Nie mogłam uwierzyć, że osoba, którą kocham, pozwoliła, by jego matka załatwiała sprawy za niego.
Prawda wychodzi na jaw
Kilka dni później Mateusz wrócił. Zastał mnie spakowaną.
– Nie mogę tego ciągnąć – powiedziałam, ledwo powstrzymując łzy.
Wtedy wyznał mi prawdę. Jego zniknięcie było związane z konfliktem z ojcem, który zagroził, że odetnie go od rodzinnych pieniędzy, jeśli mnie nie zostawi. Mateusz pojechał, by przekonać ojca, że miłość jest ważniejsza niż pieniądze.
– Powiedziałem mu, że jeśli wybór między tobą a fortuną, to wybieram ciebie.
Nie mogłam uwierzyć. Po raz pierwszy poczułam, że dla Mateusza naprawdę jestem najważniejsza.