Zmarła mi mama, zwolnili mnie z pracy, a mąż odszedł do ciężarnej kochanki. Moim ratunkiem było małżeństwo z rozsądku
Kiedy życie wali się na głowę, trudno uwierzyć, że może być jeszcze gorzej. Śmierć mamy była ciosem, który mnie sparaliżował, a zaraz potem zwolniono mnie z pracy. Myślałam, że to koniec, ale wtedy mąż oznajmił, że odchodzi… do ciężarnej kochanki.
Zostałam sama, bez oparcia, bez środków do życia, ale los miał dla mnie zaskakujący plan. To, co wydarzyło się później, wywróciło mój świat do góry nogami…
Gdy wszystko się wali…
Kiedy pochowałam mamę, czułam się jakby świat się zatrzymał. Była moją opoką, jedyną osobą, która zawsze mnie rozumiała. Nie miałam czasu, żeby porządnie przeżyć żałobę, bo zaraz po pogrzebie usłyszałam, że moja firma tnie koszty i mnie zwalniają. Nagle zostałam bez pracy, bez pieniędzy i bez perspektyw. A to nie był jeszcze koniec moich kłopotów.
Pewnego wieczoru mąż, który przez ostatnie tygodnie zachowywał się dziwnie, wrócił do domu z ciężką miną. Myślałam, że to wsparcie, którego tak bardzo potrzebuję, że może powie coś, co mnie podniesie na duchu. Zamiast tego oznajmił:
– Ania, musimy porozmawiać. Kocham kogoś innego. Zostanę ojcem.
Decyzja z rozsądku
Zostałam sama, kompletnie rozbita. Musiałam szybko coś wymyślić, bo oszczędności topniały, a ja nie miałam siły, by szukać pracy. Nie mogłam pozwolić sobie na załamanie – miałam jeszcze kredyt na mieszkanie. Wtedy zadzwonił Krzysztof, stary znajomy rodziny. Był wdowcem, jego córki właśnie wyprowadziły się na studia.
– Ania, wiem, że masz ciężko. Samotność bywa okrutna – zaczął ostrożnie. – Może moglibyśmy pomóc sobie nawzajem?
Krzysztof zaproponował małżeństwo… z rozsądku. Byłam zszokowana, ale jednocześnie wiedziałam, że to dla mnie szansa na stabilizację. Zgodziłam się. Myślałam, że będzie to układ oparty na wzajemnym szacunku, bez miłości. Ale los miał inny plan.
Miłość w cieniu sekretów
Początkowo nasz związek był chłodny i formalny. Krzysztof okazał się troskliwy, ale zdystansowany. Z czasem jednak zauważyłam, że zaczynam czuć coś więcej. Był inny niż mój były mąż – spokojny, cierpliwy, zawsze gotowy wysłuchać. Pewnego dnia odkryłam jednak coś, co zburzyło mój spokój.
Sprzątając dom, znalazłam stary list. Był adresowany do mojej mamy, a nadawcą… Krzysztof. Z treści wynikało, że darzył ją uczuciem jeszcze zanim poznał swoją żonę. Nie mogłam uwierzyć. Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział? Czy byłam dla niego tylko zastępstwem?
Prawda, która zmieniła wszystko
Kiedy skonfrontowałam Krzysztofa, nie zaprzeczył.
– Tak, kochałem twoją mamę – przyznał ze łzami w oczach. – Ale ona kochała twojego ojca. Zawsze miałem do niej szacunek, a teraz… ciebie kocham naprawdę.
Poczułam ulgę i jednocześnie ciepło w sercu. Nie byłam zastępstwem. Krzysztof nie próbował odtworzyć przeszłości, tylko budował nowe życie – z nami dwojgiem.