Teściowa chciała mi zapłacić 50 tysięcy za odejście od jej syna. Podsuwała mi nawet pod nos kochanków
Od początku wiedziałam, że nie jestem teściowej wymarzoną synową. Przez lata znosiłam jej komentarze, uwagi, a nawet jawne próby manipulacji. Ale to, co zrobiła ostatnio, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia…
Kiedy zaproponowała mi 50 tysięcy za odejście od jej syna, myślałam, że to już koniec jej sztuczek. Ale potem zaczęła podsuwanie mi innych mężczyzn – próbowała mnie przekonać, że zasługuję na „lepszy los”. Nawet nie spodziewałam się, co czekało mnie dalej…
Poznałam Krzysztofa na jednym z wesel przyjaciół. Był szarmancki, miły, a kiedy zaprosił mnie do tańca, wiedziałam, że to będzie coś więcej niż przelotna znajomość. Związek kwitł, a po dwóch latach stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Byłam pewna, że trafiłam na mężczyznę mojego życia. Jednak życie szybko zweryfikowało moje marzenia.
Od samego początku nie przypadłam do gustu teściowej. Helena była typową matką-kwoką, która chciała kontrolować życie swojego syna nawet po ślubie. Z każdym spotkaniem dawała mi subtelnie (a czasem całkiem otwarcie) do zrozumienia, że jej zdaniem nie pasuję do jej jedynaka. Wszystko u mnie jej nie odpowiadało – od wyglądu, przez pracę, aż po sposób, w jaki prowadzę dom. Ale nigdy nie spodziewałam się, że jej niechęć posunie się tak daleko.
Propozycja nie do odrzucenia
Pewnego dnia, podczas rodzinnej kolacji, Helena poprosiła mnie na stronę. Jej ton był zimny, a spojrzenie przepełnione pogardą. – „Nie oszukujmy się, moja droga,” zaczęła. „Nie jesteś dla Krzysia odpowiednią żoną.” Byłam zaskoczona, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, teściowa kontynuowała: „Dam ci 50 tysięcy złotych, jeśli odejdziesz. Oczywiście, na zawsze.”
Wstrzymałam oddech. Czy ona naprawdę myślała, że da się kupić moje uczucia? Te pieniądze miały być jej rozwiązaniem na „problem”, jakim według niej byłam. W środku buzowała we mnie złość, ale starałam się zachować spokój.
„Helena, nigdy bym nie zostawiła Krzysztofa dla pieniędzy,” odpowiedziałam twardo. Myślałam, że to zamknie temat, ale Helena miała inne plany.
Szybka intryga
Minęło kilka tygodni, a teściowa zaczęła zachowywać się jeszcze bardziej dziwnie. Na początku myślałam, że odpuściła, ale wkrótce dowiedziałam się, że byłam w błędzie. Pewnego dnia, gdy przyszłam do domu po pracy, zobaczyłam na stole wizytówkę. Elegancki druk sugerował, że właścicielem był jakiś bogaty biznesmen. Krzysztof był w pracy, więc zadzwoniłam do niego z pytaniem, co to jest.
„Nie mam pojęcia,” odpowiedział zdezorientowany.
Tego samego wieczoru dowiedziałam się prawdy. Helena dzwoniła do różnych mężczyzn – bogatych, dobrze ubranych, wykształconych – i… proponowała im mnie! Wyobrażacie sobie? Teściowa podsuwająca kochanków, bo uważała, że zasługuję na „lepsze życie”, a Krzysztof nie jest w stanie zapewnić mi dostatecznego komfortu! To był szczyt bezczelności.
Prawdziwa twarz teściowej
Nie zamierzałam dłużej tego tolerować. Kiedy Krzysztof wrócił do domu, wszystko mu opowiedziałam. Spodziewałam się wsparcia, ale zamiast tego… wybuchła kłótnia. „Przesadzasz! Moja mama nie zrobiłaby czegoś takiego,” krzyczał. Byłam w szoku. Naprawdę nie wierzył mi?
Postanowiłam, że muszę zdobyć dowody. Kilka dni później przyjrzałam się wiadomościom w telefonie Heleny, który zostawiła w kuchni podczas naszej kolejnej wizyty. I wtedy wszystko stało się jasne. Znalazłam wiadomości, w których teściowa opisywała mnie jak towar na sprzedaż: „Młoda, zgrabna, gotowa na nowe życie”. Gdyby to nie było tak tragiczne, byłoby śmieszne.
Kto ma rację?
Skonfrontowałam się z Heleną, kiedy Krzysztof był obok. Pokazałam mu wiadomości. „Widzisz teraz, co robi twoja matka?” zapytałam ze łzami w oczach. Helena próbowała się wykręcić, mówiąc, że chciała „dla nas dobrze” i tylko troszczyła się o Krzysztofa, ale on w końcu zobaczył jej prawdziwą twarz. Wybuchła ogromna awantura. Ostatecznie Krzysztof zerwał kontakty z matką.
Czułam ulgę, ale jednocześnie zastanawiałam się, co teraz? Czy takie relacje da się jeszcze naprawić? A może lepiej zostawić to za sobą na zawsze?