Teściowa obiecała nam mieszkanie w zamian za spłatę kredytu. Przez 10 lat wrzucaliśmy kasę w błoto i zostaliśmy z niczym

Zaufaliśmy jej słowom i uwierzyliśmy, że spełni obietnicę. W końcu to przecież rodzina… Przez dekadę spłacaliśmy jej kredyt, wierząc, że mieszkanie kiedyś będzie nasze. Ale pewnego dnia teściowa zrobiła coś, co wbiło nas w ziemię…

Mieszkanie miało być dla nas – takie były słowa teściowej. Przez 10 lat zaciskaliśmy pasa, żeby spłacać kredyt, odkładając swoje marzenia na bok. Ale prawda, którą poznaliśmy, zrujnowała wszystko. Dlaczego zdecydowała się na taki krok i co naprawdę planowała przez cały ten czas…?

Obietnica, która zmieniła nasze życie

Kiedy z mężem zaczynaliśmy wspólne życie, nie było nam łatwo. Wynajmowaliśmy małe mieszkanie, ledwo wiążąc koniec z końcem. Kiedy teściowa zaproponowała, że możemy przejąć jej mieszkanie, pod jednym warunkiem – spłacimy resztę kredytu – wydawało się to spełnieniem marzeń. Mieszkanie było przestronne, w dobrej okolicy, a do tego mieliśmy zyskać własny kąt bez potrzeby brania ogromnego kredytu.

– To będzie wasze – powtarzała z uśmiechem, kiedy podpisywaliśmy umowę współdzielenia kredytu. – Ja i tak planuję przeprowadzkę na wieś.

Codzienność zaciskania pasa

Spłata kredytu była wyzwaniem. Co miesiąc przelewaliśmy na konto teściowej pieniądze, często rezygnując z wakacji, większych wydatków czy nawet spotkań ze znajomymi. Liczyło się tylko jedno – jak najszybciej spłacić zobowiązanie i zamieszkać na swoim.

– Zobaczysz, kochanie – mówił mąż, kiedy wycierałam łzy po kolejnej odmowie zakupu wymarzonej sofy. – Jeszcze kilka lat i będzie po wszystkim.

Przez te lata teściowa odwiedzała nas rzadko, spędzając większość czasu w swoim wiejskim domu. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem.

Pierwsze sygnały ostrzegawcze

Kiedy w końcu nadszedł dzień, w którym spłaciliśmy ostatnią ratę, byliśmy szczęśliwi jak nigdy. Postanowiliśmy odwiedzić teściową, aby sfinalizować przekazanie mieszkania. Ale wtedy zaczęło się dziać coś dziwnego.

– Mamo, przygotowaliśmy dokumenty – powiedział mąż. – Chcemy przeprowadzić się już w przyszłym miesiącu.

Teściowa spojrzała na nas z dziwnym uśmiechem. – O jakich dokumentach mówisz?

– No… o akcie własności.

– Ach, dzieci – westchnęła teatralnie. – Mieszkanie już nie jest moje.

Szok i zdrada

Okazało się, że teściowa sprzedała mieszkanie kilka miesięcy wcześniej, twierdząc, że potrzebuje pieniędzy na remont swojego domu. Ani razu nas o tym nie poinformowała.

– Przecież to ja spłaciłam kredyt – krzyknęłam z niedowierzaniem.

– No i dziękuję – odpowiedziała chłodno. – Dzięki wam mogłam to zrobić szybciej, ale nigdy nie obiecywałam, że to mieszkanie będzie wasze.

– Jak możesz tak mówić? – wybuchł mój mąż. – Przez 10 lat żyliśmy jak żebracy, żeby spłacać ten kredyt!

– Cóż, życie jest pełne niespodzianek – rzuciła, kończąc rozmowę.

Prawda, która wyszła na jaw

Nie mogliśmy tego zostawić. Z pomocą prawnika dowiedzieliśmy się, że teściowa od początku nie miała zamiaru oddawać nam mieszkania. Wszystko było zaplanowane – przez lata wykorzystywała nasze pieniądze, aby szybko pozbyć się długu, a później sprzedać lokal z zyskiem.

Nie udało nam się odzyskać pieniędzy ani mieszkania. To była bolesna lekcja, która nauczyła nas, że nawet w rodzinie trzeba spisywać wszystko na papierze.

A jak wy byście postąpili? Czy uważacie, że powinniśmy byli zaufać teściowej, czy od razu zabezpieczyć swoje interesy? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku – chętnie przeczytamy wasze opinie!

error: Treść zabezpieczona !!