Chciałem utemperować biurową sprzątaczkę, bo brak jej było ogłady. Nie wiedziałem, że rozmawiam z przyszłą żoną

Jestem menedżerem i na porządku dziennym mam do czynienia z różnymi pracownikami, ale nigdy nie spodziewałem się, że pewnego dnia będę musiał stawić czoła… sprzątaczce! To, co zaczęło się jako zwykła sprzeczka, przekształciło się w coś zupełnie innego. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to spotkanie wpłynie na moje życie w sposób, którego nie mogłem przewidzieć…

Jej zachowanie od początku wyprowadzało mnie z równowagi, aż pewnego dnia postanowiłem z nią porozmawiać. Kiedy usłyszałem jej odpowiedź, nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Jednak prawdziwe zaskoczenie czekało mnie później… podczas naszego ślubu!

 

Kłopoty z biurową sprzątaczką

Od kilku tygodni coś mi przeszkadzało. A dokładniej – ktoś. Monika, nowa sprzątaczka w naszym biurze, była wyjątkowo niewychowana. Przynajmniej tak mi się wydawało. Za każdym razem, gdy przechodziłem obok, nie odrywała wzroku od swojego telefonu, a śmiech, który z jej strony dochodził, odbijał się echem w całym korytarzu. Nigdy nie miała ochoty się przywitać, a gdy już coś mówiła, to jej odpowiedzi były opryskliwe. „Czy ona w ogóle wie, kim jestem?”, zastanawiałem się wielokrotnie. Miałem już tego dość.

Pewnego dnia, kiedy znów ją spotkałem, postanowiłem zareagować.

— Monika, musimy porozmawiać – powiedziałem chłodno, blokując jej drogę. – Masz tu pewne obowiązki, a ich wypełnianie nie obejmuje chichotania na cały korytarz. Potrzebuję tu spokoju i profesjonalizmu.

Spojrzała na mnie z lekceważeniem, jakby cała moja tyrada była dla niej nic nieznaczącą błahostką.

— Serio? – odparła, uśmiechając się z kpiną. – Właściwie, co ty wiesz o tym, co ja muszę robić? Może powinieneś czasem spojrzeć w lustro i przestać się wymądrzać.

Nie wierzyłem własnym uszom. Miałem do czynienia z nieposłusznym pracownikiem i najwyraźniej musiałem zacząć działać bardziej zdecydowanie. Złość zaczęła we mnie narastać.

Prawda wychodzi na jaw

Kilka dni później, już po tym spięciu, usłyszałem od współpracowników, że Monika złożyła wypowiedzenie. Odchodząc, wpadła na mnie w drzwiach biura.

— Ciesz się, że już mnie więcej nie zobaczysz – rzuciła z przekąsem.

Westchnąłem z ulgą. Może teraz biuro wreszcie wróci do normalności. Nie zdążyłem jednak przewidzieć, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują.

Kilka miesięcy później, na przyjęciu zorganizowanym przez wspólnych znajomych, natknąłem się na nią ponownie. Zaskoczenie było nie do opisania. Monika, w pięknej sukni wieczorowej, była całkowicie inna niż wtedy w biurze. Nie miała już tego zadziornego tonu, a jej uśmiech wydawał się szczery. Spędziliśmy ten wieczór, rozmawiając, i, ku mojemu zdumieniu, odkryłem, że nasze wcześniejsze starcia wynikały z nieporozumień.

— Wiesz, tamto w biurze to był tylko etap w moim życiu, który musiałam przejść – wyjaśniła. – Pracowałam tam, bo potrzebowałam pieniędzy na studia. Teraz mam zupełnie inne plany.

Nasze spotkania stały się coraz częstsze, aż w końcu zorientowałem się, że spędzanie czasu z nią sprawia mi ogromną przyjemność. Zaskakujące, jak szybko wszystko się zmieniło. Nasza znajomość przekształciła się w coś znacznie głębszego, a po kilku miesiącach byliśmy już nierozłączni.

Ślub z niespodzianką

Nadszedł dzień, który miał zmienić nasze życie na zawsze. Stanęliśmy przed ołtarzem, a ja patrzyłem na nią z dumą i miłością. Nigdy nie sądziłem, że kobieta, którą kiedyś uważałem za nieprofesjonalną i irytującą, stanie się moją żoną.

Podczas ceremonii nagle przypomniała mi się nasza pierwsza kłótnia. Wtedy sądziłem, że mam do czynienia z niegrzeczną pracownicą, którą trzeba „ustawić” do pionu. A teraz? Stała się osobą, bez której nie mogłem sobie wyobrazić życia. Kiedy patrzyłem na Monikę, zrozumiałem, jak bardzo nasze pierwsze wrażenia mogą być mylne. Na końcu ceremonii uśmiechnęła się do mnie szeroko i szepnęła:

— Kto by pomyślał, że to wszystko zacznie się od biurowej kłótni?

Nasza przeszłość stała się dla nas zabawnym wspomnieniem, choć przez długi czas nie mogłem uwierzyć, że to ta sama osoba. Życie lubi zaskakiwać, a nasze drogi mogą prowadzić do miejsc, o których nigdy byśmy nie pomyśleli.

Jak myślicie, co byście zrobili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!