Jak to mówią dobry zwyczaj, nie pożyczaj. Pożyczyłam siostrze pieniądze na mieszkanie i zaczęło się prawdziwa komedia
Siostra zawsze była tym członkiem rodziny, który potrzebował pomocy, a ja, jako starsza, nie potrafiłam jej odmówić. Kiedy przyszła po pieniądze na mieszkanie, nie miałam wątpliwości, że muszę jej pomóc. Jednak pożyczka, która miała być początkiem jej nowego życia, zamieniła się w prawdziwy festiwal pretensji i kłamstw…
Nie spodziewałam się, że wkrótce nie tylko nie odzyskam pieniędzy, ale także stanę się wrogiem numer jeden we własnej rodzinie. Wszystko, co zbudowałyśmy przez lata, zaczęło się sypać, a ja musiałam odkryć prawdę na własną rękę…
Dobry zwyczaj, nie pożyczaj…
Wiedziałam, że pożyczenie pieniędzy rodzinie zawsze kończy się problemami. Jednak gdy moja młodsza siostra Marta przyszła do mnie z prośbą o pomoc, nie potrafiłam odmówić. Była w trudnej sytuacji, a jej marzenie o własnym mieszkaniu wisiało na włosku. Miała obiecaną atrakcyjną ofertę, ale brakowało jej znacznej kwoty na wkład własny. „To tylko pożyczka” – powtarzała, zapewniając, że odda mi wszystko z procentem, jak tylko sprzeda poprzednie mieszkanie. Jak mogłam odmówić?
Pożyczyłam jej pieniądze, a w mojej głowie nie było wątpliwości, że za kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Ale jak to często bywa, rzeczywistość miała dla mnie zupełnie inne plany…
Kiedy pożyczka zamienia się w długi niewdzięczności
Marta odebrała klucze do nowego mieszkania i zaprosiła mnie na kawę, żeby podziękować. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Ale kilka tygodni później, zamiast radosnych wieści o sprzedaży starego mieszkania, zaczęły się pojawiać niepokojące sygnały. Siostra unikała kontaktu, a kiedy już udało mi się do niej dodzwonić, tłumaczyła się napiętym grafikiem i nieoczekiwanymi problemami.
– Marta, co się dzieje? – zapytałam któregoś dnia, gdy przypadkiem spotkałam ją na mieście. Wyglądała na zmieszaną. – Dlaczego nie chcesz rozmawiać o naszej umowie?
– No wiesz, ja… jeszcze nie sprzedałam mieszkania, sytuacja jest skomplikowana… – zaczęła tłumaczyć wymijająco.
Nie byłam naiwna. Czułam, że coś jest nie tak, ale wciąż próbowałam być wyrozumiała. Przecież to siostra. Jednak gdy po kilku miesiącach nadal unikała tematu spłaty, a jej mieszkanie zostało nagle wynajęte, coś we mnie pękło.
Wielka kłótnia i odkrycie prawdy
Któregoś dnia postanowiłam skonfrontować się z nią bezpośrednio. Pojechałam do jej nowego mieszkania, nie informując jej wcześniej. Marta otworzyła drzwi z niechęcią, a w środku zastałam chaos – kartony, walizki, pakowane rzeczy.
– Wyprowadzacie się? – zapytałam zaskoczona.
– Nie, to nie tak, po prostu sprzedajemy to mieszkanie – odpowiedziała, a ja poczułam, że coś się nie zgadza.
Sprzedają? Jak to? Przecież miała oddać mi pieniądze! Nagle zaczęło mi świtać, że cała ta historia nie miała nic wspólnego z planami spłaty. Okazało się, że Marta wraz ze swoim partnerem znaleźli sobie lepszą okazję i teraz zamierzali zarobić na tej transakcji, zapominając o mnie.
– Marta, gdzie są moje pieniądze? – zapytałam wprost.
– Nie wiem, kiedy będę mogła ci oddać… może za kilka lat… – odparła zimnym tonem.
Byłam wściekła. Po latach wspierania jej i pomagania w trudnych sytuacjach, teraz moja własna siostra postanowiła mnie oszukać.
Zakończenie, które zaskoczyło wszystkich
Po kilku tygodniach kłótni i nieporozumień nasza relacja zaczęła się sypać. W końcu dowiedziałam się, że Marta nigdy nie planowała spłacić mi długu. Planowała zrobić „interes życia” na sprzedaży swojego mieszkania i zainwestować te pieniądze gdzie indziej, licząc, że zapomnę o pożyczce.
Czy to była głupota czy wyrachowanie? Nie wiem, ale po tej sytuacji nasze kontakty niemal całkowicie się urwały. Gdy dowiedziałam się o jej planach, nie mogłam już na nią patrzeć tak samo. Zastanawiam się tylko, co zrobi teraz, gdy kolejny raz znajdzie się w trudnej sytuacji…