Kobieta, u której pracowałam, traktowała mnie jak zwykłego śmiecia. Specjalnie brudziła, żeby patrzeć, jak na okrągło sprzątam – nie wytrzymalam i dałam jej popalić…
Zaczęło się niewinnie – zlecenie na porządki u eleganckiej kobiety, która zdawała się dbać o najmniejszy szczegół. Jednak szybko okazało się, że jej potrzeby miały drugie dno. Sprzątałam, pucowałam, a ona… tylko czyhała, by znów wywołać bałagan. Było jasne, że ta gra to dla niej przyjemność, ale dla mnie już zbyt wiele…
Kiedy uznałam, że przekroczyła wszelkie granice, przyszedł czas, by dać jej popalić. Nie spodziewała się, że moja cierpliwość ma swój kres… To, co zobaczyła, gdy wróciła do domu, sprawiło, że przestała się śmiać…
Początki pracy, które wydawały się idealne
Od zawsze lubiłam dbać o porządek. Nie było to dla mnie tylko pracą – odnalazłam w tym pewien rodzaj sztuki, może nawet terapii. Kiedy dostałam ofertę pracy u eleganckiej pani Grażyny, pomyślałam, że to strzał w dziesiątkę. Czyste, zadbane mieszkanie, porządna płaca, co tydzień kilka godzin w luksusowym apartamencie. Myślałam, że będziemy szanować się wzajemnie, ale szybko zobaczyłam, że rzeczywistość jest zupełnie inna…
Niekończący się bałagan i dziwne zachowanie pani domu
Początkowo wydawało mi się, że pani Grażyna ma po prostu bardzo wysokie standardy. Przekonywałam się jednak, że za każdym razem, gdy kończyłam sprzątanie, dosłownie za chwilę wracałam do tego samego bałaganu. Dziwne zachowanie? To dopiero początek. Wystarczyło, że weszłam do kuchni, a tam nagle rozlana kawa, rozsypana mąka. Raz zostawiła pełną popielniczkę na białym stole – niby przypadkiem. Z początku dawałam z siebie wszystko, myśląc, że po prostu ceni sobie porządek. Ale z czasem czułam, że to coś więcej…
Szalona potrzeba kontroli czy okrutna zabawa?
Z każdą kolejną wizytą czułam się bardziej upokorzona. Sprzątałam bez końca, a ona z premedytacją dorzucała kolejne „przypadkowe” zabrudzenia. Kiedy raz zauważyłam, że schodząc ze schodów, rozsypała okruszki herbatników na dywan, coś we mnie pękło. Uświadomiłam sobie, że to jej gra. Ona po prostu sprawiała sobie przyjemność, patrząc, jak na kolanach sprzątam każdy jej bałagan. Czyżby czerpała satysfakcję z widoku mnie pochylonej, z rękami pełnymi ścierki? Tego dnia po raz pierwszy pomyślałam, że nie mogę tak dalej.
Plan, który miał odwrócić role
Po kolejnym dniu pełnym poniżeń miałam już gotowy plan. Skoro chciała widzieć bałagan, to go dostanie, ale na własnych zasadach. Przyszłam na czas, jak zwykle zaczęłam od łazienki, a potem… przeszłam do salonu. Pani Grażyna jak zawsze z miną satysfakcji pokazywała, że coś nie domyłam, że kurz na półkach – a ja tylko przytakiwałam, notując każde jej słowo. W końcu, kiedy zostawiła mnie samej, przystąpiłam do dzieła.
Rozstawiłam wszystkie kosmetyki, które trzymała idealnie ułożone na toaletce. Wysypałam orzechy, które przechowywała w pięknym szklanym słoju, nie omieszkałam także zostawić kilku śladów… W kuchni z kolei, zrobiłam wszystko, by jej ulubione kubki zapełniły się plamami od kawy – takimi, jakie co tydzień dla mnie przygotowywała. Miałam pełną świadomość, że gdy zobaczy to wszystko, nie tylko się wścieknie, ale być może zrozumie, jak to jest.
Co się stało, gdy wróciła do domu?
Kilka godzin później dostałam od niej wiadomość, że mam się natychmiast stawić w jej domu. Czekałam na to wezwanie, wiedząc, że jestem gotowa stawić czoła. Gdy weszłam do mieszkania, zastałam ją stojącą z szeroko otwartymi oczami, zupełnie bez słów. W końcu wykrztusiła tylko: „Jak pani śmie?”
- Jak pani śmie traktować mnie jak śmiecia? – odpowiedziałam bez wahania. – Sprzątałam tu dla pani z szacunku do siebie i do swojej pracy. Nie po to, by być pani rozrywką.
Cicha, zaskakująca odpowiedź
Pani Grażyna milczała, a ja, spodziewając się wybuchu, zobaczyłam jedynie coś, co wyglądało na cień… wstydu? Ostatecznie stwierdziła cicho, niemal niewidocznie: „Nie wiedziałam, że panią to dotyka. Czasami potrzebuję, by ktoś mnie zrozumiał…” Byłam tak zaskoczona jej wyznaniem, że poczułam lekki wyrzut sumienia. Okazało się, że pani Grażyna była samotna, a cały ten jej bałagan nie wynikał tylko z chęci poniżania mnie – był jej sposobem na zwrócenie na siebie uwagi i walkę z samotnością, którą ukrywała pod maską wyniosłości.